Wiadomo, że po nocnej imprezie dnia poprzedniego spania nie było dość. Zwlekła nas jedynie myśl, ze podróż zbliża się nieubłaganie do końca i wciąż są miejsca, które jeszcze chcemy zobaczyć.
Ja, niewyspana, przeziębiona i zmarznięta, bo jednak temperatury po południu spadają nisko i jazda rikszą w sandałach dała mi w nos.
Pojechałyśmy zobaczyć Red Fort i Jama Masjid.
Red Fort
Zbudowana z czerwonego piaskowca cytadela jest dziełem Szacha Dżahana. Mierzy w obwodzie 2 km, a jej wysokość waha się między 18 m od strony rzeki a 33 m od strony miasta. Budowa tego ogromnego fortu, rozpoczęta w 1638 r. trwała 10 lat.
Niegdyś tuż pod wschodnim murem fortu płynęła Jamuna, której wody wypełniały głęboką na 10 m fosę. Dziś koryto rzeki znajduje się ponad 1 km dalej na wschód, a fosa jest pusta.
Jak to forty w Indiach pomieszczen jest tam masa, mnie osobiście najbardziej podobał się niewielki marmurowy Moti Masjiid (Perłowy Meczet). Budowla miała pełnić rolę obronną. Warto zwrócić uwagę na asymetrię jej zewnętrznych i wewnętrznych ścian. Te pierwsze są równolegle do pozostałych pawilonów fortu, wewnętrzne zaś zostały lekko przesunięte, by meczet był zwrócony w kierunku Mekki.
Jama Masjid
Wielki Meczet jest ostatnią kosztowną budowlą, o jaką pokusił się Szach Dżahan. Budowę rozpoczęto w 1644 r., a w roku 1658 prace nad największym meczetem w całych Indiach zostały zakończone. My trafiłyśmy tam na czas modlitw i niestety nie było nam dane obejrzeć meczet ,,od środka”. Jednak dla mnie jedna rzecz jest pamiętna od tamtej pory. Odkąd zdarza mi sie przebywać w okolicach miejsc oddawania czci Allahowi, przystaje zawsze na chwilę i wpadam w zadumkę. Dźwięk modlitw działa na mnie niejako ,,paraliżująco”, ale w taki mocno pozytywny sposób. Jest to jedyna jak dotąd forma modlitwy, która tak mnie porusza. Moze tembr męskiego głosu rozchodzący sie po murach świątyni to czyni. Nie potrafię znaleźć powodu. Tutaj właśnie taki chwilowy ,,paraliż” zadziwił Domi, która od dawna czekała przy rikszy, a ja nie potrafiłam wytłumaczyć dlaczego tam tak zastygłam.;)
Obiekt ma trzy wielkie bramy, cztery narożne wieże i dwa 40-metrowej wysokości minarety, zbudowane z czerwonego piaskowca i białego marmuru w formie na przemian ułożonych barwnych, pionowych pasów. Szerokie schody wiodą do imponujących bram. Wschodnia brama była niegdyś przeznaczona wyłącznie dla władcy. Dziś otwiera się ją w piątki i podczas świąt muzułmańskich. Dziedziniec meczetu mieści 25 tys. Osób, co pozwala sobie wyobrazić jak jest wielki i ogromny.
Ostatnia kolacja w Sangar batna na Cannaught Place – świetne miejsce na jedzonko. Tamtejsze ,,Thali” – palce lizać.
Kiedy spacerowanie po starganach i ostatnie zakupy na Main Baazar w końcu mnie znudziły, postanowiłam zorbic sobie hennę.:) Taka próba być może przed tatuażem, czyms juz trwalszym i niezmywalnym.:) Wybrałysmy miejsce, wybrałyśmy wzory i można je podziwiac w galerii poniżej. Do dziś tęsknię za ta formą przyozdabiania ciała. Niby można ją wykonać i w Krakowie, ale tu nie o to chodzi.:)