Mariolka to dobra koleżanka. Jedna z tych od Peru. W sumie dzięki niej, coś w sensie podróżniczego, zaczęło dziać się w moim życiu.
W lutym 2008 wyleciała pracować do Antibes, niedaleko Nicei. Na Lazurowe Wybrzeże. Niezła meta? No jasne, że tak.
W końcu zdecydowałam sie na odwiedziny, bo pozwolił urlop, fundusze i inne okoliczności.
Postanowiłam, do długiego weekendu dodać sobie jeszcze jeden dzień i zrobił mi się króciutki, ale dość intensywny wypad w okolice Nicei.