Nasza trase po Meksyku planowalismy w ten sposob, zeby byla jak najbardziej urozmaicona. Dlatego najpierw trekking po kanionie 6 razy wiekszym od Grand Canyonu w Kolorado. Pozniej zwiedzanie kolonialnych miasteczek i ruin lezacych w ich okolicach, nastepnie Chichen Izta jako wisienka na torcie tej podrozy. A jak wystarczy nam czasu, to byczenie sie na plazy w Tulum.
Monte Alban
Wracajac do tematu ruin. Kolejnymi na naszej trasie byly te polozone na wzgorzu niedaleko jednego z przeuroczych miast, Oaxaki. Pisze o Monte Alban - Bialej Gorze. To dawna baza kolejnej prekolumbijskiej cywilizacji, tym razem Olmekow i Zapotekow. Te pozostalosci wyrozniaja sie wsrod innych dwoma rzeczami. Po pierwsze: polozenie. Sa to, jak dotad, jedyne ruiny polozone na takim wzgorzu, z ktorego roztacza sie widok na wszystkie strony swiata. Dodam tylko, ze widoki sa o tyle wspaniale, ze sama Oaxaca lezy na wysokosci 1500m n.p.m., a gora jeszcze wyzej. ;) Drugim waznym faktem jest architektura, w ktorej mozna zauwazyc charkterystyczny dla wszystkich cywlizacji prekolumbijskiej Mezoameryki styl zwany talud-tablero. Ciezko wytlumaczyc to opisem, mam nadzieje, ze na zdjeciach bedzie to widac, ale chodzi tu zasadniczo o roznorodnosc budowania zbocza piramid: jedna wartswa prosta, druga pochyla. Tutaj tez mozna po raz pierwszy zobaczyc pole do gry w pilke. Zatem tych roznic bedzie jednak trzy. :)
Ja Monte Alban zapamietam w dwoch powodow: widoki oraz cykady. Mnostwo cykad. Chmary halasliwych cykad, ktore nie uspokajaly sie, tylko momentami oddalaly. Takiego halasu bzykajacych owadow to jeszcze nie slyszalam. :)
Zapotekowie zamieszkiwali rowniez Mitle, mala wioske niedaleko Oaxaki. Tam stworzyli unikalne mozaiki w 46 roznych wzorach. Bylo to zdecydowane centrum religijne, zdominowane przez kaplanow, ktorzy skladali ofiary bogom glownie przez wyrywanie serc.
Jednak perelki naszej trasy ruinami Meksyku dopiero przed nami. Tomek nie moze doczekac sie jutrzejszej wizyty w Palenque, a ja czekam na moj kolejny, nowy cud swiata - Chichen Itza.