Wylot miał być z Katowic w piątek. Korzystając z gościnności Pauli mamy i chęci Łukasza, miałyśmy wygodnie , samochodem udać się do tychże. O jakie było moje zdziwienie i szok, kiedy tegoż dnia w nocy, ok. 2, dostałam sms’a z informacją, ze Łukasz i Paula spóźnią się, bo mają kontrolę drogową. Usiadłam na łóżku i nie na żarty zaczęłam się zastanawiać jaki mamy dzień tygodnia: czwartek czy piątek? W końcu wybudzona ze snu nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego jada po mnie dzień wcześniej???
Dzwonię więc do Łukasza i pytam: ,,O co chodzi”? Uświadomiłam go, że miałyśmy wylecieć w piątek. Dopiero jego spazmatyczny śmiech w słuchawce powiedział mi jedno: Paula tak mocno chciał tych wakacji, że była w stanie wylecieć nawet dzień wcześniej.
To był najciekawszy i najśmieszniejszy start jaki kiedykolwiek do tej pory miałam, w związku ze zbliżającą się podróżą.
A dlaczego Kuba?
Otóż moja przyjaźń z Paulą zaczęła się od kursu salsy i zawsze kiedy tańczyłyśmy cubanę marzyłyśmy, żeby tak raz spróbować jej właśnie na Kubie. Kiedyś namówiłyśmy Domi na kurs, a pomysł wyjazdu zrodził się nam w momencie planowania wspólnych wakacji. A, że zdawałyśmy sobie sprawę z faktu iż Kuba się zmienia i niedługo może zostać drugim Miami, postanowiłyśmy nie czekać za długo. Postanowiłyśmy odwiedzić ten kraj właśnie wtedy, kiedy w Polsce było zimno, ciemno i deszczowo.:)