Święte jezioro i meczet na wzgórzu

Puskhar

Zapowiadał się słoneczny i upalny dzień i to nas pocieszało, a nie wiedziałysmy czym to ,,grozi" w okolicach pustyni.
Wioska okazała się bardzo przytulnym i przyjemnym miejscem. Wszędobylskie wielbłądy kapkę psuły cieszenie sie pustynnym powietrzem, ale i tak pierwsze wrażenie było pozytywne. Niedaleko pustynia Rajasthanu. Zaczęło się rozjaśniać w kwestii naszej przygody i przeżycia jej w dobrym humorze.
W tej miejscowości miałyśmy plan zobaczyć Brahma Temple, jedyną świątynię tego bóstwa w Indiach i jedna z niewielu na świecie oraz święte jezioro i ghaty. W tym kierunku też zmierzałyśmy. Najpierw światynia, później jeziorko, bo wcześniej znad tego świętego przegonili nas ,,kapłani” , którym wstępowego nie chciałyśmy zapłacić. Udało się wejść później, dzięki temu miałyśmy okazje porozmawiać z jednym z nich już na spokojnie, wysłuchując histori jeziora i odbywając krótki rytuał ,,ozdrawiający” i ,, na szczeście”. Do dzis noszę w portfelu kawałki nitki zawiązane wtedy na moim nadgarstku.
Według legendy Brahma chciał w miejscowym jeziorze dokonać samounicestwienia (jagna), a kiedy jego żona Sawitri nie przybyła na czas, wówczas poślubił inną kobietę. Rozgniewana Sawitri przeklęła Brahmę, że za karę nie będzie czczony nigdzie poza miejscem Pushkar. Znajdujące się w pobliżu świątyni święte jezioro jest uważane za cudowne i uzdrawiające. Było i jest celem pielgrzymek nie tylko wyznawców hinduizmu lecz także dżainizmu i sikhizmu. Nawet niektórzy mogolscy władcy muzułmańscy (np. Akbar) pielgrzymowali do Pushkar. Dopiero fanatyczny muzułmanin Aurangzeb zburzył wszystkie świątynie w XVII wieku. Większość budowli sakralnych odbudowano po 1947.

Ajmer
Po południu ruszyliśmy dalej do Ajmeru, żeby tam zobaczyć kolejną świątynię. Miasteczko należało do tych, w którym palca nie było gdzie wcisnąć. Jedno z najbardziej zatłoczonych miejsc jakie widziałam, Singapur tutaj wymięka.;) Udało się zwiedzić jeszcze ruiny meczetu. Meczet położony jest na pierwszych stopniach wzgórza Taragarh. Miasto jest pieknie rozłożone wśród wzgórz Aravalli. Sama śwatynia z wieloma marmurowymi budynkami The Dargāh Sharīf była mocno zatłoczona. Jednak tam pierwszy raz przekonałam się na własnej skórze z jakim szacunkiem hindusi traktują każdy skrawek świątyni, nawet jeśli jest przeznaczony na zdjęte obuwie. Nieświadoma probowałam usiąść na jednym ze schodów...Co się naprzepraszałam to moje. ;)

Komentarze (0)