Na przejazd przez Tartus i spędzenie tam krótkiego czasu namówiłam Tomka ja.
Chyba liczyłam na większą liczbę atrakcji czy interesująych miejsc do obejrzenia. Choć trafiliśmy tam w piątek, wiec właściwie nie mieliśmy wyboru i miasto było delikatnie mówiąc wyludnione i zamknięte. Nawet Morze Środziemne tutaj właśnie było niespokojne. Przespacerowaliśmy się promenadą i dziś chyba ominęłabym to miejsce, bo zdecydowanie bardziej warto wstąpić na dłużej do Byblos w Libanie, niż tutaj. Nie zostaliśmy tutaj na noc, ale udaliśmy się dalej do Hamy.